Premiera tej książki odbyła się parę dni temu (październik 2013) i pewnie nikomu nie sprawi trudności rozpoznanie autorki po samym tytule.
Autorka tej książki i jej blog są z pewnością wszystkim, którzy zaglądają na blue spoon, dobrze znani. Śmiało mogę powiedzieć, że Dorota jest królową polskiej blogosfery kulinarnej, a daleka jestem od pochwał i podążania z opiniami za tłumem. Przyznaję, że jeszcze parę lat temu zupełnie kogo innego uważałam za nr 1 blogów kulinarnych i choć znałam ‚Moje wypieki’ to odwiedzałam rzadko. Potem nastąpił moment, w którym blogosfera przeniosła się jedną nogą na facebooka, a ten – jak to media społecznościowe mają w zwyczaju – zbliża blogerów z czytelnikami. A w niektórych przypadkach – oddala. I tak się stało w moim przypadku, mój dotychczasowy numer jeden okazał się wyniosły, trzymający mocno dystans i.. no cóż, mało sympatyczny.
Dorota natomiast wydaje się zupełnym przeciwieństwem – sympatyczna, chętnie dzieląca się wiedzą i doświadczeniem, bez lansu, bez parcia na szkło, za to z uśmiechem.
Podziwiam jej konsekwencję w budowaniu swojego bloga – częstotliwość wpisów, ogromną pracę włożoną zarówno w merytoryczną stronę przepisów, ale i ciągle polepszający się warsztat fotograficzny, no i cierpliwość do czytelniczek (nie do przecenienia, ja bym chyba takich pokładów cierpliwości w sobie nie znalazła). Tę konsekwencję i pracę widać również w postaci drugiej książki właśnie.
Miałam to szczęście, że książka wpadła w moje ręce już w dniu premiery. Wpadła i.. totalnie zaskoczyła. Pierwsza książka Doroty nie powaliła mnie na kolana – wydawało mi się, że dysonans pomiędzy blogiem a oprawą książki jest zbyt duży. Jakby to była publikacja zupełnie innej blogerki. W przypadku „Moich wypieków i deserów” widać ogromny postęp w tej kwestii. Oprawa graficzna książki jest świetna, papier, zdjęcia, podział tematyczny – to wszystko sprawia, że książka robi fantastyczne wrażenie i jej zakup z pewnością będzie dobrą inwestycją. W przedmowie czytamy „Każdy umie piec, choć może nie każdy odkrył jeszcze w sobie tę umiejętność… albo po prostu nie trafił do tej pory na dobre przepisy” i to jest świetna zachęta by książkę kupił zarówno ktoś, kto piec lubi i potrafi, jak i ktoś, komu się wydaje, że nic poza zakalcem z jego piekarnika wyjść nie może.
Książka jest w twardej oprawie, ma prawie 300 stron i przydatną wstążeczkę – zakładkę (ja przeglądając przepisy żałowałam, że wstążeczka jest tylko jedna bo chętnie zaznaczyłabym sobie od razu kilka przepisów!)
Podzielona jest na następujące działy:
– babeczki i muffinki
– ciasteczka
– tarty i ciasta kruche
– bezy i ciasta bezowe
– ciasta drożdżowe
– serniki
– torty
– desery
oraz
– od sasa do lasa (znajdziemy tu m.in. ciasto 3-bit, brownie truskawkowe czy kostki piernikowe)
na samym końcu książki znajdziemy też przeliczniki kuchenne, indeks alfabetyczny, indeks rzeczowy (kiedy szukamy przepisu w/g głównego składnika np z truskawkami czy z czekoladą białą), a także króciutkie przepisy specjalne np na lemon curd czy masę krówkową.
Książkę z czystym sercem polecam (i nie jest to wpis reklamowy), a gdybym już nie była jej posiadaczką z pewnością umieściłabym ją w swoim liście do św. Mikołaja.
—
Za zgodą Doroty wypróbowałam jeden z przepisów książki i za parę dni wraz z moimi zdjęciami pokażę Wam go na blogu.
Druga dobra wiadomość jest taka, że będę miała dla Was jeden egzemplarz książki do rozdania w konkursie więc.. stay tuned! 🙂
zaciekawiło mnie, kto był Twoim numerem jeden…:)
Bo ja też miałam dokładnie tak samo…
A Dorocie bardzo kibicuję 🙂
Pozdrawiam
Nazwiskami rzucac nie bede ale jesli opis sie zgadza, to jest duza szansa, ze to był ten sam numer jeden 😉
Pierwsza chętna się zgłasza 🙂
Ciągle czekam na ten konkurs, ajj! 😀
I ja, i ja 🙂 czytam z zapartym tchem o książce, chyba niezłe cacko, to jak mercedes wśród samochodów 😉
Ja dopiero niedawno trafiłam na bloga „Moje wypieki”, ale szybko mnie wciągnął. Kilka przepisów już zrobiłam. Dzięki recenzji utwierdziłam się, że książka trafi na mikołajkową listę 🙂
wszystko fajnie, szkoda tylko, że przepisy pokrywają się z blogiem, co mocno zniechęca do kupna, skoro można mieć je za darmo. Mimo, że kocham książki kulinarne i nie jestem fanką niczego co wirtualne, ale ten fakt mocno odsuwa ją na liście książek, które chcę kupić
Książka na pewno jest wspaniała, przynajmniej tak wygląda, ale daleko mi, żeby Dorotę określić jako królową polskiej blogosfery kulinarnej. Raczej cukierniczej. Nie miałam jej pozycji jeszcze w rękach i raczej nie kupię, bo nie widzę sensu, jeśli przepisy w książce są na same słodkości. Życia by nie starczyło, żeby to wszystko upiec. Na bloga Doroty zaglądam raczej z ciekawości niż w poszukiwaniu przepisów. Poszukuję raczej książek, w których znajdę przepisy na to, jak nakarmić sprawnie i zdrowo rodzinę, a wypiekami raczej się nie da. Według mnie to zdecydowanie książka dla pasjonatów cukiernictwa i trochę szkoda, że Dorota po prostu nie gotuje. Ksiazka piekna, ale nie praktyczna.
Czytam bloga Pni Doroty od wielu lat. Książkę oglądałam w Empiku. Niestety, tak jak poprzednia, nie zachwyca. Słaby papier, przepisy z bloga, okropny zapach papieru, na którym jest wydrukowana. Szkoda… Bardzo liczyłam, że będzie zawierała nowe przepisy z jeszcze nieopublikowanymi zdjęciami, że zachwyci… Fajna okładka to nie wszystko. Blog powoli staje się zbyt komercyjny, traci na swojej indywidualności, magii… Szkoda…
Aga w 100% zgadzam się z Twoją opinią. To samo powiedziałam mężowi, po tym jak podekscytowana w empiku ją obejrzałam.
super recenzja. też marzę o tej książce, więc lecę piec i robić zdjęcia do twojego konkursu. Mam nadzieje, że uda mi się zdążyć przed czasem. Dorota jest MEGA i jej blog RULEZzzzz… i mam takie samo doświadczenie z tym nr 1. Kiedyś tylko tam zaglądałam, teraz już tylko kiedy szukam przepisów obiadowych, bo MOJE WYPIEKI nic już nie przebije…. i racja… Dorota jest super w komunikacji z nami, poczytaczami!!! Czuję, że piszę dla Nas i z Nami, a nie dla siebie jak nr 1 🙂
W stu procentach zgadzam się absolutnie z każdym słowem z tej recenzji 🙂 zarówno w kwestii opisu sympatii do Pani Doroty jak i porównania nowej książki z poprzednią. Pierwsza wydawała się jakby „prześna” i totalnie nie w stylu Moich Wypieków. Druga jest zrobiona przepięknie i oprawa jest idealnie dopasowana do stylu zdjęć i przepisów Pani Doroty.
Ale nie powiem, marzyłoby mi się kilka przepisów „pozablogowych”, wtedy byłoby idealnie 🙂