Poprzednio pokazywałam Wam migawki francuskie, a dziś pora na drugą (a może pierwszą?) stolicę kulinarną czyli Włochy. Choć ostatnio pewien szef kuchni przekonywał mnie, że topowe retauracje są w Londynie, a nie w Paryżu czy Nowym Jorku, to mnie jest kulinarnie zdecydowanie bliżej do południa Europy.
A Włosi, trudno zaprzeczyć, wiedzą o jedzeniu wiele. I, co niemniej ważne, po prostu uwielbiają jeść. I nie w biegu, choć często na stojąco (jak poranną kawę czy popołudniowy kawałek pizzy). Dobra wiadomość jest taka, że uwielbiają celebrować posiłki, ale też uwielbiają ludzi, u których widzą miłość do dobrego jedzenia.
Jeśli byliście już we Włoszech, to z pewnością wiecie, co mam na myśli. Jeśli nie – koniecznie się wybierzcie, ale nastawcie się na to, że po powrocie do Polski ani kawa, ani żadne typowo włoskie danie nie będzie już Wam smakować (a przynajmniej zdecydowanie mniej).
Zapraszam na opowieść obrazami – niech powiedzą więcej, niż ja mogłabym napisać…
moje miejsce na ziemi 🙂 marzy mi się, by pomieszkać we włoszech choć chwilę
Ja też mam taki plan 🙂
Uczta dla oka, a dla podniebienia pewnie jeszcze większa 🙂 Życzę spełnienia planów i czekam na więcej włoskich kadrów 🙂
Ps. Zastanawiam się dlaczego mój mąż wybrał UK, a nie Włochy 😉
Dziękuję. Nie udało mi się zostawić komentarza na Pani blogu, a chciałam pod notką zdjęciową z ramką napisać kilka słów o pięknych oczach i niesamowicie promiennym uśmiechu. Pozdrawiam!
Włochy nie tylko są piękne ale także pyszne 🙂
Nie wiem co bardziej 🙂
Co za uczta dla zmysłów… i oczy i kubki smakowe szaleją, dziękuję za tę wycieczkę w taki szary dzień 🙂