Ledwo wróciliśmy z wakacji, ledwo rozpoczął się rok szkolny, opalenizna jeszcze ciemna i błyszcząca, włosy jeszcze rozjaśnione słońcem, piegi jeszcze widoczne a już dziś poczułam, że lato definitywnie się skończyło. Ciemne, ciężkie chmury za oknem, 13C(!!!) na termometrze kiedy wracałam do domu i pierwsze ‚mamo, boli mnie gardło’. Lato nas w tym roku nie rozpieszczało, ciekawe czy jesień będzie łaskawsza?

Otulam ciepłym pledem, podaje kubek ciepłego kakao i z ciężkim westchnieniem drepczę do kuchni. Kiedy kroje cukinię na zupę, w misce obok rośnie ciasto na drożdżówki z makiem. Na początek przeziębienia nie ma nic lepszego niż miseczka ciepłej, gęstej, pożywnej zupy a na później jeszcze ciepłe drożdżówki i kubek gorącego mleka. Choć przyznaję, że to jedna z moich ukochanych zup (nie tylko dlatego, że jest bajecznie prosta w wykonaniu) i gotuję ją praktycznie cały rok.

Zupa-krem z cukinii (z serem pleśniowym)



– 0,5kg cukinii (ok 2 średnie sztuki)
– 3 ziemniaki
– cebula
– 2 ząbki czosnku
– 1 litr bulionu
– łyżka oliwy z oliwek
– zioła prowansalskie
– ser pleśniowy lazur niebieski (opcjonalnie)


Cukinie (ze skórką) i ziemniaki pokroić w kostkę. Wrzucić na patelnię wraz z cebulą i na małej ilości oliwy posmażyć ok 10 minut.
W trakcie smażenia dodać czosnek. Zawartość patelni (razem z oliwą) przełożyć do garnka (choć ja czasem, w przypływie lenistwa robię ją po prostu w dużym woku). Podsmażone warzywa zalać bulionem (może być bulionetka lub z kostki) i zostawić na małym ogniu ok. 20 minut tak, aż ugotują sie do miękkosci. Odstawić do przestygnięcia, zmiksować blenderem na gładki krem. Po zmiksowaniu podgrzać i doprawić do smaku (w zależności od tego jaki słony byl bulion trzeba dosolić lub nie). Mozna dodać zioła prowansalskie lub – w zależności od upodobań – posiekaną drobno bazylię.
Lubię tę zupę najbardziej z serem pleśniowym, podaną z pieczywem czosnkowym.



ps. Już za chwileczkę rozpocznie się II etap konkursu wakacyjnego – dziękuję za wszystkie nadesłane przepisy!