Rachel Khoo to urocza Angielka, która nosi czerwoną szminkę z taką elegancją, jakby urodziła się we Francji. Najwyraźniej jest we francuskich klimatach absolutnie zakochana bo wydała niedawno kolejną po „Mojej małej paryskiej kuchni” książkę – tym razem skupiając się na kuchni z różnych rejonów Francji. „Moja mała francuska kuchnia” to przegląd francuskiej kuchni, choć robiony z pewną europejską nonszalancją, na którą może sobie pozwolić tylko nierodowity Francuz.
Jest w tej książce coś, co przywodzi na myśl film „Julia i Julia” – o tych emocjach kiedy człowiek proóbuje zderzyć się we własnej kuchni z klasycznymi, francuskimi przepisami często stanowiącymi fundament europejskiej kuchni. Ale ktoś, kto kocha gotować najczęściej zostawia sobie pole do interpretacji przepisu, do modyfikacji i dodania szczypty siebie. Widać wyraźnie, że Rachel ma podobne podejście – przy okazji ciut odczarowując ‚świętość’ starych receptur.
Już słowa wstępu do książki napawają mnie nieukrywaną zazdrością: „Żeby napisać tę książkę zjezdziłam całą Francję pociągiem, samolotem, autobusem, samochodem i rowerem – był nawet moment, kiedy siedziałam za kierownicą minibusa. Po górskich serpentynach i polnych drogach, w porywach wiatru, gdy deszcz lał comme les vaches pissent (jakby krowy sikały), jak mówią Francuzi, w śniegu, w gradzie… jednym słowem, stawiając dzielnie czoła każdej pogodzie”.
Książka obficie ilustrowana fotografiami autorstwa Davida Loftusa, który fotografuje również dla Jamiego Olivera, ale także ilustracjami autorki. W podtytule czytamy ‚ponad 100 przepisów z gór, targów i wybrzeży Francji’, a książka podzielona jest na następujące rozdziały: Bretania, Bordeaux, Kraj Basków, Prowansja, Lyon oraz Alzacja.
Bardzo podoba mi się to zdanie: „Potraktuj moje przepisy jak widokówki – wysłane z mojej małej kuchni do twojej – nasączone smakami, zapachami i konsystencjami, które mnie zainspirowały”.
Wyd. Albatros, 288 stron w twardej oprawie (premiera książki 8.10.2014)
Nic tylko kupić i wypróbować choć niektóre z tych widokówek 🙂
Bardzo zachęcająca recenzja 🙂