Myślami znów jestem we Włoszech i wspominam najlepsze biscotti, jakie można kupić w Rzymie. Odtworzyć się ich w 100% nie uda (może to atmosfera miasta, może świeże pistacje, może podróżnicza adrenalina) ale zbliżyć do oryginału ciut można. Biscotti di Prado zwane inaczej cantucci czyli ‚pieczone dwukrotnie’ są proste, bezproblemowe i dobrze się prechowują. Są dość twarde ale kruche, Włosi maczają je w kawie (jakżeby inaczej?) lub w winie. Lubię je mieć w domu w szklanym słoju gdyby wpadli niezapowiedziani goście lub gdy nagle przychodzi ochota na coś słodkiego. W Toskanii najczęściej dodaje się migdały, ja najbardziej lubię je z pistacjami ale pyszne są też z orzechami (np włoskimi) lub drobno posiekaną deserową czekoladą.
Biscotti
– 1/2 kostki masła
– 3/4 szklanki cukru
– 1 łyżeczka sody oczyszczonej
– 2 jajka
– 2 szklanki mąki
– 1/2 szklanki orzechów
Wszystkie składniki (poza orzechami) wrzucić do miski i zmiksować do uzyskania jednolitej masy. Dorzucić orzechy (bez siekania) i wymieszać łyżką. Masę podzielić na dwie części, z każdej uformować chlebek (jeśli masa się lepi, warto zmoczyć ręce). Piec ok 20 minut w temp 180C, odstawić do przestygnięcia na 10 minut. Pokroić na ok 1cm ‚kromki’ nożem z piłką, ułożyć je na blaszce i włożyć z powrotem do piekarnika. Piec w temp 150C, obrócić ciastka i znów piec 8 minut.
Pysznie wyglądają,muszę kiedyś spróbować je upiec.
Ja natomiast odtwarzam włoskie baci di dama…no trochę czuję się jak w Italii 😉
Miłego tygodnia życzę ♥
Uwielbiam chyba wszystko co orzechowe 😉